Koncert w Kondopodze zrobił na mnie duże wrażenie. Jest to mała miejscowość, ok. 35 tys. mieszkańców, lecz tamtejszy pałac jest godny St. Petersburga. Wybudowano go 7 lat temu i lśni nowością i nowoczesnością – to chyba jedyny budynek w całej Karelii, w którym jest klimatyzacja 😉 Niestety zapomniałam zabrać aparat, żeby zrobić zdjęcia. Główne elementy wystroju to kryształowe żyrandole, marmurowe posadzki, greckie rzeźby i freski…
Gra na organach musi być jedną z najtrudniejszych rzeczy na świecie – nie dość, że gra się rękami na kilku klawiaturach, to jeszcze obiema nogami, wygląda to zresztą prześmiesznie, bo „klawisze” dla stóp i pedały są dosyć szeroko rozstawione. Oprócz tego obok organistki stał mężczyzna, który przewracał jej nuty i operował jakimiś przyciskami. Repertuar był bardzo szeroki, było też trio: fortepian, akordeon i organy, i jeden występ śpiewaczki operowej. Szkoda tylko, że nie odegrano toccaty i fugi Bacha… Chciałabym to usłyszeć na żywo.