28.11.2008

Ja pierdzielę, zrobiła się odwilż, jest 5 st., pada deszcz, śnieg się topi i chodniki są pokryte gładkim i śliskim lodem, poruszam się z prędkością jednego metra na minutę! Oczywiście piachu tyle, co kot napłakał, no bo po co… Irina ma już na ciele dwa olbrzymie siniaki od upadków na śniegu, a dzisiaj jest przecież dziesięć razy gorzej. Ja chcę z powrotem mróz!

Wyjaśniła się tajemnica tylko dwóch zestawów kluczy – otóż Irina i Tamara planowały już od dawna wymianę drzwi i w związku z tym dorobienie trzeciego zestawu kluczy w ich mniemaniu nie miało sensu. Nieważne, że drzwi zostały wstawione dopiero tydzień temu, po trzech miesiącach mojego zamieszkiwania tutaj, a właściwie to cały proces jeszcze się nie zakończył, bo koleś, syn sąsiadki, pracuje bardzo wolno, jak twierdzi Irina. Ja myślę jednak, że to nawet nie kwestia tego, że on pracuje wolno, tylko tego, że przychodzi codziennie tylko na trzy godziny po południu (czyli akurat wtedy, kiedy ja jestem w domu, pewnie po to, żeby mi napierdalać młotkiem i wiertarką nad głową), a przez ostatnie cztery dni go w ogóle nie było, bo pojechał do St. Petersburga, tak więc cała sprawa wlecze się już drugi tydzień, a mnie szlag trafia, bo czy ja zawsze muszę mieszkać w domach, w których odbywają się remonty??

Dzisiaj idziemy grupą szesnastu osób do karelskiej restauracji, nie spodziewałam się, że tyle osób będzie chciało przyjść (nie idą tylko Tom i Izzy, podobno ze względów finansowych, ale każdy wie, że wolą spędzać czas razem), była to moja i Marii inicjatywa, chciałyśmy zorganizować pożegnalny obiad dla osób, które wyjeżdżają, ale organizowanie pozostawiłyśmy Timowi, bo nie stać mnie na rozesłanie tylu smsów, a poza tym Tim jest najpopularniejszy 😉 No i jest efekt – będzie wielki obiad dla kilkunastu osób, LOL. Tę restaurację nam polecano, bo specjalizuje się w lokalnej, tj. karelskiej kuchni, podobno można tam spróbować niedźwiedzia i łosia. Jest dosyć droga, ale przekonamy się, co to dokładnie oznacza.

Komentowanie zamknięte.