Dzisiaj miałam pierwsze zajęcia z Saszą. Zadała mi mnóstwo pytań na temat mojej osoby. Jak się mnie spytała, czy znam wszystkie słowa w języku angielskim, to powiedziałam, że nikt nie zna wszystkich słów nawet w swoim języku ojczystym.
Nie uwierzyła mi.
Natasza, tak jak przypuszczałam, zapłaciła mi 600 rubli za godzinę (co oznacza, że moje miesięczne zarobki będą wynosiły 640 zł) i dzisiaj przywiozła mnie, i odwiozła z zajęć. Po drodze zdążyłam się dowiedzieć, że jest typową Rosjanką. A co to znaczy? Typowa Rosjanka jest samodzielna i niezależna, i bez mężczyzny, a nawet jeśli z mężczyzną (jak w jej przypadku), to zupełnie zbędnym, bo leniuchem i darmozjadem (i dużym dzieckiem!), który o nic się nie troszczy. Rosjankom mężczyźni są niepotrzebni, to tylko zbędny balast. Ostatnim prawdziwym mężczyzną w tym kraju był Stalin, ojciec wszystkich dzieci i mąż wszystkich kobiet*. Zaradność Nataszy jest tym bardziej godna podziwu, że ma dopiero 30 lat, 10-letnią córkę, męża, który jej w niczym nie pomaga, a stać ją i na samochód, i na prywatne lekcje angielskiego i francuskiego dla córki, i na odnowienie mieszkania.
Od jutra koniec wakacji, zajęcia na 10.00, nie wiem, jak wstanę, bo od kiedy przyjechałam półtora miesiąca temu, nie udało mi się pozbyć „jet lagu”: chodzę spać o 3.00 nad ranem i mam trudności ze wstaniem przed 11.30…
* Przedstawiona powyżej opinia dotycząca a) męża Nataszy, b) wszystkich mężczyzn, c) Stalina, nie należy do autorki tekstu.