07.04.2009

Jeden z moich ulubionych fragmentów z „Moskwa Pietuszki” Wieniczki Jerofiejewa, którą właśnie czytam w oryginale:

„Nie będą wam przypominać, jak oczyszcza się politurę, wie o tym każde dziecko. Nie wiadomo dlaczego nikt w Rosji nie wie, jak umarł Puszkin – ale jak oczyszcza się politurę, wszyscy wiedzą. Krótko mówiąc, zanotujcie receptę na „Balsam Kanaański”. Człowiekowi dane jest tylko jedno życie, i powinien je przeżyć tak, by nie popełniać błędów w recepturze.

A zatem:

Denaturat – 100 g

Ciemne piwo – 200 g

Oczyszczona politura – 100 g

I oto macie przed sobą „Balsam Kanaański” (zwany potocznie „srebrnym liskiem”) – płyn istotnie jest czarnobrunatnego koloru, o umiarkowanej mocy i trwałym zapachu. To właściwie nie zapach, lecz hymn. Hymn młodzieży demokratycznej. Dlatego że w tych, którzy wypili ten koktajl, wyzwala się wulgarność i mroczne siły.”

Politura to roztwór szelaku w spirytusie lub denaturacie, służący do wykańczania mebli. Jak tak się zastanowiłam, to pomyślałam sobie, że nie mam pojęcia, jak ją oczyścić, ale w internecie znalazłam artykuł studenta, który też się nad tym głowił, i odkrył, że wystarczy filtracja przez… chleb. Tak więc przygotowanie „Koktajlu Kanaańskiego” rzeczywiście nie powinno stanowić problemu 😉

Egzemplarz tej książki w języku rosyjskim dostałam dwa lata temu w prezencie od mojego korespondencyjnego przyjaciela, Władysława, na pamiątkę wyboru studiów, którego dokonałam. Niestety dopiero teraz spróbowałam się z nią zmierzyć, bo język jej zaiste jest plugawy i połowy słów w słowniku znaleźć nie można.

Jerofiejew w moim życiu przyczynił się do dwóch ważnych wydarzeń: pierwszy raz gdy poznałam Kamila, bo moje zainteresowanie jego osobą zaczęło się od faktu, że posiadał egzemplarz „Zapisków psychopaty” Jerofiejewa, którego poszukiwałam od kilku miesięcy, a po raz drugi podczas mojej rozmowy kwalifikacyjnej na UCL, gdy na podstawie „Zapisków psychopaty” i „Moskwy Pietuszek” udowodniłam swoje żywe zainteresowanie literaturą rosyjską i dostałam się na Russian Studies.

A jak się to dobrze czyta, słuchając przy tym Wysockiego z tym jego chrypiącym głosem „Oj, gdzieżem ja wczoraj był – choćbyś zabił, nie wiem…” i „Gdyby wódkę pić sam człowiek mógł…”. Kultura rosyjska – pełne zanurzenie 😉

Komentowanie zamknięte.