08.06.2009

U Liuby od paru dni mieszka jej przyjaciółka ze Stanów Zjednoczonych, Lena. Lena jest w jej wieku, przyjechała do Rosji między innymi po to, by zrobić sobie odmładzającą operację plastyczną szyi i oczu, bo tutaj jest taniej. Zapłaciła jakieś 70000 rubli (7000 zł). Liuba nie może przejść nad tym do porządku dziennego (wyobraźcie sobie, jak się to ma do jej religijności), ale opiekuje się Leną, zmienia jej codziennie opatrunki, karmi ją, no i pozwala u siebie mieszkać. Codziennie powtarza „chcesz być piękna – cierp”. Ostatnio powiedziała, że jej przyjaciółki coraz częściej mają dosyć jej ciągłego powtarzania „Sława Bogu„. Nie dziwię im się. Liuba uważa, że wszystko dzieje się dzięki Bogu. Ostatnio zamówiła szaszłyki na wspólny obiad z koleżankami, ale one przyniosły mnóstwo jedzenia, a ona i tak była tak zajęta, że nie miała kiedy odebrać tych szaszłyków. I wówczas jej znajoma zadzwoniła z przeprosinami, że szaszłyków nie ma. Liuba cieszyła się tak, jakby się jej objawiła Matka Boska.

Ciekawą stanowi parę ze swoją koleżanką, która próbuje ratować swoją dawno minioną młodość. Liuba widzi cud w każdym najmniejszym przejawie codziennego życia, a Lena próbuje dokonać cudu na całym swoim życiu poprzez chirurgiczne poprawienie kształtów swojej twarzy. Wydaje mi się, że bliżej mi w tym przypadku do Liuby, niż do Leny.

Komentowanie zamknięte.