14.03.2009

W piątek było kolejne masowe wyjście, tradycyjnie najpierw do Krużki, a potem do jakiegoś innego miejsca. Ponieważ miałam już zaplanowane zajęcia na sobotę rano, postanowiłam wrócić do domu metrem przed 1.00. Tym razem bardziej mi się podobało, zdecydowanie jestem istotą barowo-piwną, a nie klubowo-drinkową. Grałam z dziewczynami w karty w „duraka”, ale słabo mi szło (wiadomo, kto nie ma szczęścia w kartach, ten…).

Znamienne, że w centrum bywam tylko po zmroku… Kiepski ze mnie póki co turysta.

Dzisiaj miałam moje pierwsze dwie lekcje. Obie uczennice w moim wieku. Ciekawe, że pierwsza z Kaukazu, a druga z Białorusi. Z pierwszą to była sama przyjemność – pogadałam z nią 45 minut i dostałam za to 400 rubli 😀 Chyba mnie polubiła, bo mówiła, że jeśli tylko będę w czymś potrzebowała pomocy, to mam do niej dzwonić. Pomyślałam sobie, że mamy totalnie różne życiorysy – ona żyje sobie w swoim mieszkanku (naprawdę niezłym, byłam pod wrażeniem, wszystko odpicowane), studia już dawno skończyła i ubiega się o czwartą już pracę z kolei – przy czym każda poprzednia praca, tak jak i obecna, była zgodna z jej wykształceniem (public relations).

Druga uczennica, Ksenia, przyjechała do Moskwy 5 lat temu z ojcem. Studiuje architekturę. Z nią jest większy problem – ma jakąś tam wiedzę o języku, przetestowałam ją, ale nie potrafi go używać, tzn. nie potrafi sklecić zdania do kupy, nie wie, jakich czasów używać, poza tym twierdzi, że nie rozumie nigdy, co czyta, mimo, że teoretycznie zna wszystkie słowa i gramatykę. Od niej wzięłam tylko 200 rubli, bo to de facto nie była lekcja, tylko rozmawiałyśmy o tym, co trzeba z nią przerobić i jak mają wyglądać zajęcia. Trochę mi się nie spodobało, że coś tam przebąknęła raz, że ona mogłaby mi pomagać w rosyjskim, a ja jej w angielskim, bo mnie nie o coś takiego chodzi – wokół wszędzie jest pełno Rosjan, którzy gotowi są bezinteresownie pomóc mi z rosyjskim, a ja potrzebuję niestety kasy i na „wymianę umiejętności” nie mogę się zgodzić. No ale zobaczymy, mam nadzieję, że jej się spodobają zajęcia i zdecyduje się zostać.

A tak wygląda polsko-ruski w wykonaniu Johna:

„Tak! Byłem, ale nie grałem. Potrzebowałem konczyć moją ankietę, a nie mam adidasy już. Także , nie czułem dobrze, moja usta boli mi, nie mam taki straszny zarodki jak ciebie!!! :o)

Wiesz że w dwa tygodniu, tylko miałem 10 lekcji a w 4 my oglądaliśmy filmy!!! Straszny, moj język nigdy nie będzie ulepszać!!! Moj grammatika był odwołać bo uczitelka nie był tutaj, a też inni uczitelka była chorą :o(

A inni uczitelka mowiła mi że ja jeszcze razem mowię po rosijsku i polsku! Na pewno! Jak niespodianka! Ale był bo mowiłam 'ale’ i 'taki’. Taki jest tak sam tylko ja nie conjugate it!!!!”

Jak niespodianka 🙂 A ze mnie to taki paskudny zarodek 😀 I od razu przypomina mi się mój znajomy pół-obcokrajowiec, który powiedział „profesor Miodzik” zamiast „Miodek”… 🙂

Komentowanie zamknięte.