Dzisiaj wybrałam się z Rachel do Moskiewskiego Muzeum Sztuki Współczesnej i jakże miła spotkała mnie niespodzianka – na dziedzińcu muzeum znajduje się wystawa rzeźb Cereteli! Muzeum to zresztą zostało założone właśnie przez niego (jest on prezydentem Rosyjskiej Akademii Sztuk Pięknych) w 1999 r. i gromadzi obrazy, rzeźby i grafiki XX i XXI wieku. Znajduje się ono w trzech budynkach, my byłyśmy w tym głównym, wstęp z okazji świąt był za darmo. Szczególnie zachwyciło mnie „Requiem dla Wieniczki Jerofiejewa” Borisa Messerera, gdzie na „ołtarzu” stoją butelki po piwie, wódce i tanim winie z powtykanymi prawosławnymi świeczkami, a po ziemi walają się papierosy Biełomorkanał.
Papierosy te są w sprzedaży do dzisiaj, Rosjanie nazywają je papierosami piątej kategorii, a w Pietrozawodsku Marina Borisowna przyniosła je nam na zajęcia, żebyśmy zobaczyli, jak wyglądają. Są to staromodne fajki z długą tekturową tutką zakończone krótkim kawałkiem bibuły z tytoniem. Tekturową tutkę zagniata się w charakterystyczny sposób, dzięki czemu ułatwia ona trzymanie oraz skutecznie chłodzi dym. Taki sposób produkcji papierosów został porzucony na zachodzie wkrótce po II wojnie światowej, jednak w Rosji biełomory są wciąż popularne ze względu na niską cenę (ok. 80 gr za opakowanie). Kanał Białomorsko-Bałtycki łączy jezioro Onega z Morzem Białym. Miał to być obiekt strategiczny, którym przerzucano by okręty wojenne z Bałtyku przez jeziora Ładogę i Onegę do Morza Białego i dalej na Morze Arktyczne. Zamierzenie realizowano z charakterystycznym wówczas w ZSRR rozmachem, w efekcie którego życie straciło tysiące robotników (mówi się o liczbach od 40 do nawet 250 tysięcy), głównie więźniów politycznych. Budowa zakończyła się w stylu tak typowym dla radzieckiej myśli planistycznej. Kanał okazał się za płytki, by przerzucać nim duże okręty wojenne. Na pamiątkę tego „dzieła” powstały papierosy Biełomorkanał. Jest nawet polska piosenka Jana Krzysztofa Kelusa na ich temat http://www.youtube.com/watch?v=ZuHfymLRQYk
Następnie przeszłyśmy się z Rachel do Muzeum Bułhakowa, po drodze wstępując do luksusowego sklepu „Jelisiejewski”, którego wystawne wnętrza zdobią kryształowe żyrandole, witraże i złocenia na ścianach. Podobno tutaj sprzedaje się najlepszy kawior w całej Moskwie. Z ciekawostek widziałam tam też miedowuchę czy kagor – deserowe, bardzo słodkie czerwone wino cerkiewne, które ma 16% alkoholu. Muzeum Bułhakowa to kolejna rzecz całkiem nowa w Moskwie – powstało w 2004 r., niestety jest bardzo malutkie. Znajduje się niedaleko Patriarszych Prudów, na których, o dziwo, nie ma ani pomnika Bułhakowa, ani żadnego z bohaterów jego powieści. Radziecka władza, zdecydowanie nielubiąca pisarza, zamiast tego wystawiła pomnik bajkopisarza Iwana Kryłowa i postaci z jego bajek. Muzeum Bułhakowa organizuje wycieczki śladami „Mistrza i Małgorzaty”, może kiedyś się na to wybierzemy.