No w końcu, nareszcie Liuba wypowiedziała te słowa, które zawsze każda bab wypowiedzieć musi – i jeśli tego nie zrobi, moi drodzy, to z nią jest coś nie w porządku. Jak wiadomo, każda bab nalega, by jeść jak najwięcej. Te słowa, to jak argument ostateczny, broń masowego rażenia, zwieńczenie wszelkich wysiłków:
„Schudłaś!!! (tu wyobraźcie sobie ten słynny motyw z Toccaty d-moll Bacha…) Musisz przytyć! (organy kościelne) Co powie twoja rodzina, gdy cię zobaczy?… (groza niczym w filmie o Draculi)”
Tak, ma to na celu wzbudzenie poczucia winy – jak ja mogę nie jeść, jak mogłam doprowadzić siebie do takiego koszmarnego stanu, w którym ubrania wiszą na mnie niczym na strachu na wróble, a żebra wystają mi jak u głodujących dzieci z Afryki. Siła przekonywania babuszek jest tak silna, że każda studentka momentalnie odczuwa chęć przekonania się w lustrze, że wszystko z nią w porządku. Uff, na szczęście tak.