Za co nie lubimy Rosji? Na pierwszym miejscu znajduje się niezdatna do picia woda w kranie. Szczególnie nie podoba się to tym, którzy przywykli do picia wody z kranu, gdy męczy ich sushi spowodowane kociokwikiem 😉 Pamiętam, jak Laura wspominała, że po swojej imprezie urodzinowej wypiła z dziesięć filiżanek zielonej herbaty, bo nie miała w domu nic do picia… Na drugim miejscu znajdują się wspomniane już przeze mnie dziury na drogach, nierówności, wyboje, które utrudniają chodzenie i co więcej, zapełniają się wodą w deszczowe dni. Na trzecim zapewne rosyjska biurokracja – konieczność noszenia przy sobie co najmniej kilku dokumentów lub ich fotokopii, konieczność rejestracji, jeśli przebywa się w jakimś miejscu dłużej niż trzy dni, konieczność dwukrotnego robienia testu na HIV, konieczność okazania paszportu podczas zakupu biletu na pociąg etc. Nikomu też nie podobają się kolejki, szczególnie na poczcie i na dworcu kolejowym. Wszystkim dał się we znaki beznadziejny dubbing i lektor zarówno w telewizji, jak i na pełnometrażowym ekranie. Nie podobają się nam szaleni kierowcy, którzy nigdy nie zatrzymują się przed pieszym i czasem wręcz próbują się z nim ścigać (chcesz przejść przez ulicę? OK, ale dopiero, gdy przejadę), szczególnie zaś boimy się taksówkarzy – piratów drogowych, którzy obrażają się, gdy chcesz zapiąć pasy. Niemiłych sprzedawców już nawet komentować nie będę. Nieuprzejmi ludzie w trolejbusie – głównie uciszają, gdy się za głośno rozmawia, pewnie drażni ich angielski. No i ogólna nieefektywność organizacji – rzecz czasem bardziej zabawna, niż irytująca (no i jakże przydatna, dzięki temu każdy ma pracę, jak za komuny).