Wczoraj byłyśmy z Marią w teatrze, jej gospodyni zaoferowała nam darmowe bilety, więc skorzystałyśmy z okazji. Niestety nawet nie wiem, jaki był tytuł sztuki, jedyne, co potrafiła nam powiedzieć Wiktoria, to że jest to sztuka o wojnie na Kaukazie. Całkiem nam się podobało, choć niestety zrozumieć wiele rzeczy było trudno.
Po spektaklu spędziłyśmy wieczór u Marii, kupiłyśmy sobie Putinkę i czarny chleb i śledzia w sosie z borowikami i cytryną, wyborne. Jeszcze na dodatek jej gospodyni zrobiła nam kolację, był między innymi wędzony łosoś i małe pomidorki, za którymi doprawdy się stęskniłam, więc jadłam je garściami. Dosyć późno w nocy dołączyła do nas Sofa (nie, to nie literówka, tylko wariacja jej imienia), 14-letnia córka Wiktorii. Ogólnie biorąc, Wiktorii i Sofii prawie nigdy nie ma w domu, Wiktorii dlatego, że bardzo dużo pracuje, w tym bywa, że jeździ do pracy aż do St. Petersburga, a po pracy też zawsze gdzieś wychodzi, a jej córka regularnie imprezuje. Wygląda na 17 lat i tak też się zachowuje, tj. farbuje włosy, chodzi na solarkę, ma długie pazury z francuskim manikiurem i makijaż, pali, pije, ma trzech chłopaków naraz (sama nam powiedziała) i szlaja się po nocach nie wiadomo gdzie. W jej wieku to ja się jeszcze klockami lego bawiłam 😉 No dobra, przesadzam, ale na pewno mój styl życia bardzo się różnił od jej 😉 Przy czym matka ze wszystkiego zdaje sobie sprawę, ale widać, że nic nie potrafi z tym zrobić, szczególnie, że prawie jej nie ma w domu, więc nie ma żadnej możliwości ją skontrolować. Na dodatek wygląda na to, że kasy im nie brakuje, więc Sofia może sobie pozwolić na wszystko. Gdyby chociaż była ograniczona finansowo, to może imprezowałaby rzadziej.