A podróż była długa…

W grupie jest razem 7 studentów i 13 studentek, dosyć dużo w tym roku, w zeszłym było o połowę mniej. Z mojego uniwerku same dziewuszki i na dodatek blond. A poza tym jest trzech kolesi z Oxfordu :> Pozostali ludzie są z Manchesteru (jedna osoba), Exeter (jedna osoba), Sheffield (jedna osoba), St. Andrews (jedna osoba), Nottingham. Wszyscy młodzi – 20, 21 lat. Wszyscy z Anglii, dwie osoby ze Szkocji. Jedna osoba z Korei. I ja z Polski. On ma 27 lat, ja 23, jesteśmy najstarsi. Tak dziwnie mi, bo nie mam z kim po polsku porozmawiać…

Pociąg do Pietrozawodska był o 22.02. Ach w końcu te słynne, rosyjskie pociągi 🙂 Pierwszy raz jechałam wagonem sypialnym (coupé). W życiu bym się nie domyśliła, że bagaż można trzymać pod dolnymi łóżkami. Ale i tak było go tyle, że jedna walizka stała między łóżkami. I bardzo gorąco było. Okna otworzyć – nie można. I ciasno, oj ciasno. Ale fajnie, że w końcu po 48h podróży mogłam trochę poleżeć. Brakowało mi tej pozycji 😉 St. Petersburg jest tylko 450 km od Pietrozawodska, mimo to pociąg jedzie ok. 8h. Na nasze pytanie, dlaczego, odpowiedziano nam, że przecież bez sensu by było, gdybyśmy docierali na miejsce w środku nocy… Hmm, ciekawe wytłumaczenie. Ciekawe, jaka jest PRAWDZIWA odpowiedź 😉

Z dworca odebrali nas nasi gospodarze i zostaliśmy odwiezieni autobusem do domów. Irina (w skrócie Ira), moja gospodyni, ma 61 lat i mieszka z siostrą Tamarą i pudelkiem-suczką Irmą w typowo komuchowskim blokowisku, jakich pełno w Pietrozawodsku. Są naprawdę obskurne i tak podobne do siebie, że łatwo się zgubić. Mieszkanie znajduje się na Kukkowce – to z fińskiego, znaczy kogut. W okolicy mieszka jeszcze czwórka angielskich studentów, w tym dwójka na mojej ulicy. Pozostali mieszkają w różnych miejscach – niektórzy prawie w centrum, inni blisko jeziora, jedni na Driewliance, inni na Pieriewałkie. Gdy się spojrzy na mapę, miasto wydaje się bardzo małe, ale odległości są dosyć duże. Ja dojeżdżam 6 przystanków trolejbusem (gdzie ja ostatni raz widziałam trolejbusy?), ale że jeżdżą tylko co 15 minut, muszę wychodzić pół godziny wcześniej z domu. Na piechotę byłoby 45 minut, więc wolę jeździć. Swoją drogą trzeba przyznać, że w Rosji, tak jak i w Polsce, przystanki są o wiele dalej od siebie niż w Londynie.

Są jeszcze tzw. marszrutki, taka prywatna sieć transportu miejskiego, wydają się być dosyć wydajnymi, dosłownie co minutę podjeżdża jakiś busik (mieszczą do 12 osób), ale ja mam bilet miesięczny tylko na trolejbusy. Myślę, że bilet jest tańszy niż w Polsce (jakieś 25 zł) – pamiętam, że miesięczny tylko na jedną linię w Toruniu kosztował ok. 30 zł (3 lata temu!), a tu mogę po całym – skądinąd większym niż Toruń – mieście jeździć. Marszrutki zresztą choć prywatne, wcale nie lepiej wyglądają niż trolejbusy. Tak zardzewiałe, że ma się wrażenie, że za chwilę się rozlecą w drobny pył. Rachel mi powiedziała, że kiedyś jechała marszrutką, w której była dziura w podłodze. Swoją drogą przypomniało mi się, że w Polsce w Zakopanem jeździło coś na modłę tych marszrutek.

Pietrozawodski Uniwersytet jest całkiem ładny, widać, że dużo tam odnawiają, szczególnie atrakcyjnie wygląda biblioteka, niestety liczba komputerów z internetem mnie zawiodła (8 na cały uniwersytet, w tym jeden nie działał). Uważam za bardzo niesprawiedliwe, że niektórzy internet w domu mają, a płacą za mieszkanie identyczną cenę. Gdybym wiedziała, że tak będzie, w podaniu o mieszkanie bym napisała, że chcę tylko z internetem i basta. Ale myślałam, że skoro tyle się płaci za te mieszkania, to że gospodarze starają się, żeby Anglikom dobrze było, wiadomo, że młodym ludziom w dzisiejszych czasach internet jest niezbędny. No ale cóż…

Jedyne, co mi się nie podoba na uniwerku, to: brak papieru toaletowego, brak desek klozetowych, okropny smród w toaletach i długie kolejki w toalecie damskiej (jak zawsze, ale o tej dyskryminacji kobiet już nie będę nic mówić). A śmieszy mnie napis na drzwiach od toalety: „Proszę nie stawać nogami na klozet”. To może najpierw niech zamontują deski klozetowe, a potem proszą o kulturalne sikanie? 😉

Komentowanie zamknięte.