27.10.2008

Tak… Warto nie zapominać, że do Rosji przyjechałam przede wszystkim uczyć się rosyjskiego 🙂 (Kamil dzwoni do mnie czasem wieczorem i zawsze reaguje tak samo: „Ty znowu w pubie??”) Na szczęście podczas roku nauki za granicą nie ma żadnych egzaminów, co niewątpliwie niezmiernie ułatwia obijanie się 😛 A dla mnie to niezwykła ulga, bo przeciętnie mam dziewięć egzaminów co roku. Odpada także w tym roku pisanie jakichkolwiek esejów po angielsku. Jest za to niestety parę innych rzeczy do napisania:

  • Study Abroad Project na 8000 słów, na to ma się dużo czasu, termin jest we wrześniu 2009;

  • Progress Portfolio A pod koniec pierwszego semestru – 500 słów po rosyjsku na temat swoich doświadczeń, zajęć, osiągnięć, zdobytej wiedzy etc. + 500 słów po angielsku na temat czynności, które student przedsięwziął w związku ze swoim Study Abroad Project;

  • Progress Portfolio B pod koniec drugiego semestru – tak samo;

  • Year Abroad Self-Evaluation C pod koniec roku, 1500 słów po rosyjsku na ten sam temat co oba Progress Portfolio (trochę to chyba bez sensu, pisać Portfolio B, i w tym samym czasie na ten sam temat Year Abroad Self-Evaluation…)

Oprócz tego trzeba dostarczyć Performance Documentation A i Performance Documentation B, jest to de facto potwierdzenie obecności studenta na zajęciach i tyle. Wszystkie te elementy oprócz dysertacji są pass/fail only, więc jak ktoś nie ma ochoty, nie musi się nawet bardzo przykładać 😉

Temat mojej dysertacji to Representations of Women in 21st Century Russian Cinema. Jeśli ktokolwiek interesuje się tym tematem lub wie cokolwiek na ten temat, proszę o kontakt ;P

Kontynuując temat nauki, muszę przyznać, że jednak nie chodzę na żadne wykłady, głównie z tego powodu, że nigdy do wykładów nie odczuwałam szczególnego zamiłowania, np. w Toruniu uczęszczałam tylko na wykłady z filozofii, bo mieliśmy bardzo ciekawego profesora, no i sam temat był ciekawy. Poza tym rosyjscy studenci definitywnie nie potrafią zachować podczas wykładów ciszy, a wykładowcy nawet nie starają się mówić na tyle głośno, żeby ich głos doleciał do drugiego końca sali. Studenci milkną wtedy tylko, kiedy trzeba coś zanotować, coś, co trzeba będzie wiedzieć na egzaminie. Nie podoba mi się takie dyktowanie formułek i definicji, za bardzo mi to przypomina polski system edukacji, więc sobie odpuściłam.

W poprzedni weekend Irina i Tamara były u fryzjera, w ten weekend były u kosmetyczki, a w ciągu tygodnia u manikiurzystki. Jakie zadbane starsze panie 😉 Jak zobaczyłam Tamarę, to aż się przestraszyłam, kosmetyczka pofarbowała jej brwi i rzęsy henną, wygląda, jakby sobie zrobiła za mocny makijaż… W sam raz na Halloween.

Komentowanie zamknięte.