Ostatnio miałam na śniadanie coś, co się nazywa warieniki, czyli takie nasze polskie pierogi z kapustą… Trochę dziwnie, bo u nas się stanowczo nie jada tego na śniadanie. Ale słyszałam, że wiele osób często ma na śniadanie takie „obiadowe” dania, często nawet po prostu to, co zostało z obiadu z poprzedniego dnia. Dzięki Bogu, że ja tak nie mam.
Dzisiaj Maria wróciła z St. Petersburga. Mówiła, że widziała się z Bivonem i powiedział jej, że Dundukowa, „the grammar bitch”, jak nazywają ją nasi kochani studenci, rzeczywiście nie przyjęła krytycyzmu dobrze, wręcz wcale go nie przyjęła, więc po naszym reading week, czyli za tydzień z okładem, zastąpi ją w naszej grupie Marina Borisowna, nasza nauczycielka razgowornoj praktiki, a w drugiej grupie Maria, ich nauczycielka.
Uśmiałam się, kiedy Marina Borisowna wysunęła swoją teorię, dlaczego Rosjanie tak mało się uśmiechają, a na zdjęciach zawsze mają takie poważne i stateczne miny. Otóż według niej mogą być ku temu trzy powody: problem stomatologiczny, czyli niezbyt piękne uzębienie LOL, przyczyna biologiczna, tj. fakt, że zwierzęta, gdy szczerzą zęby, mają zupełnie inne intencje, niż uśmiechający się szeroko człowiek (czyżby Rosjanie byli bliżej natury niż my? ;)) oraz fakt, że w prawosławnej religii uśmiech nie jest czymś pożądanym, Chrystus na przykład nigdy się nie uśmiecha.