3.10.2008

Internet na uniwersytecie jest tak wolny, że bardziej nadaje się do medytacji niż przeglądania stron internetowych. Przypomniało mi się, że Cecelia napisała mi w mailu, że Delia jednak nie leci do Rumunii. Miała polecieć aż na dwa tygodnie pod koniec września, co zresztą bardzo Cecelię wkurzyło – miała na to całe wakacje, ja zostałam przeszkolona, żeby ją zastępować, ale ona sobie wybrała na wyjazd czas, kiedy mnie już nie było. I teraz chce z powrotem swoje shifty, ale Cecelia mi napisała, że nie zamierza ich jej dać. Nie wiem, czy tak naprawdę ostatecznie nie zmieni zdania, bo ma jednak miękkie serce 😉 Ja nawet nie jestem zdziwiona, że Delia nigdzie nie leci, bo od kiedy ją poznałam, tj. od lutego, miała mnóstwo różnych planów, z których żaden nie wypalił. Na przykład właściwie cały czas się przeprowadzała, ale tylko wirtualnie – przez całe 7 miesięcy, kiedy z nią pracowałam, w każdy weekend przeglądała oferty na gumtree. Może po prostu lubi marzyć… (swoją drogą ciekawe, czy się przeprowadziła, miałabym ubaw po pachy, gdyby okazało się, że nadal nie). Kolejnym planem był weekend w Paryżu, który miał być prezentem dla jej chłopaka. O tym też mówiła przez pół roku, ostatecznie nigdzie nie polecieli. O wyjeździe do Rumunii mówiła przez jakieś 3 miesiące. Przez kilka miesięcy mówiła również o tym, że w wakacje chce jak najwięcej pracować, tak że nawet zrobiła okropną awanturę, gdy Cecelia równo podzieliła między nas dodatkowe shifty w Museum of London – potem stwierdziła, że jej się tam nie podoba, i razem przepracowała tam tylko 3 dni, a w Horniman pracowała mniej, niż w roku akademickim, i wzięła sobie wolne akurat w czasie urlopu Cecelii i Rega, chociaż wcześniej zapewniała Cecelię przez kilka miesięcy, że na pewno będzie mogła ją zastąpić. No ale dla mnie nawet lepiej, bo trzeba było mnie przeszkolić, żebym zastąpiła ich troje, dzięki czemu dostawałam wyższą stawkę i mogłam więcej pracować. Przy czym trudno zrozumieć przyczyny zmiany jej decyzji, bo ona się zawsze tak jakoś pokrętnie tłumaczy, albo wręcz się obraża i zaprzecza, jeśli jej się zasugeruje, że snuje plany, których nigdy nie realizuje.

Ulla niestety odwołała swoje dzisiejsze spotkanie ze mną, ponieważ wieczorem odbywają się warsztaty (coś o satelitach i drzewach, jak zawsze), na których koniecznie chce być. Szkoda 🙁 Obiecała, że jutro będzie miała dla mnie czas od 17.00. Szkoda tylko, że jest tu 5 dni, a my zobaczymy się tylko dwa razy.

17. października będzie wycieczka do Kondopogi na koncert muzyki organowej, jak zwykle organizowana przez Irinę, więc ja muszę znowu zbierać kasę! Koszt: 550 rubli.

Nasza nauczycielka gramatyki powiedziała mi, że Pietrozawodsk jest trzeci w Rosji pod względem „internetyzacji”, tzn. bardzo duża liczba jego mieszkańców ma internet w domu. Jakoś tego nie odczułam 😉

Komentowanie zamknięte.